idą szeregiem krok za krokiem
dźwigają ciężkie drzewce krzyża
na Golgotę człowieka
idą w świat bogactwa pieniędzy
starzy chorzy o kulach
idą dzieci z głowami łysymi od chemii
na wózeczkach inwalidzkich
idą ci z pękającymi od bólu sercami
których dotknęła śmierć najbliższych
Golgota ludzka
nie śmierć ale cierpienie
tysiące dróg prowadzących na Górę
po kamieniach kaleczących stopy
w dniach pustych zwyczajnych
kiedy dzień do dnia podobny
kiedy krzyk przerywa ciszę
kiedy ktoś w cierpieniu kona
stoi matka
której syn znaczony śmiercią
z niespokojnym sercem
trzyma rozpaloną główkę dziecka
woła o pomoc białe anioły
w ceglanych murach obojętności
stary człowiek z trzęsącą się ręką
po kubek sięga z wodą
wodą życia
czeka na wyzwolenie przez śmierć
czas wielkiego postu
drogi krzyżowej w kamiennych świątyniach
a tak blisko nas może w tych oknach
gdzie światło pali się nocą
może w aptekach gdzie człowiek
z płaczem odchodzi nie mając pieniędzy na leki
może to dziecko w pocerowanym ubranku
na piaskownicy zjada ogryzek jabłka
podjeżdżają pod kościół wspaniałymi autami
ubrani w futra idą na Krzyżową Drogę